20:48

Kwestia ceny


Ta gra jest teraz za darmo? A ja musiałem za nią kilka euro zapłacić! - zbulwersował się jeden z użytkowników sklepu internetowego, po czym ocenił (znakomitą skądinąd) grę przyznając jej jedną gwiazdkę w pięciogwiazdkowej skali. Z kolei pewna miłośniczka ebooków żaliła się na swoim blogu, że czuje się czasem jak idiotka, widząc promocje w księgarniach publikacji elektronicznych na książki, za które sama wcześniej zapłaciła nawet kilkakrotnie więcej, niż wynosiła cena promocyjna.


Mnie również spotkała podobna sytuacja, gdy gra za którą zapłaciłem 5 euro, kilka dni później dostępna była za 90 centów. Ale jakoś nie naszła mnie nagle potrzeba wyrywania sobie z tego powodu włosów z głowy. I to nie tylko dlatego, że akurat w moim przypadku byłoby to zadanie o podwyższonym stopniu trudności. Nie obniżyło to też mojej samooceny. Jedyne, co sobie wtedy pomyślałem to: 'O kurcze, ale jaja'...

Okazuje się, że jakość danego produktu/usługi jest dla niektórych wprost proporcjonalna do ceny. Co więcej, czasem wraz z ceną spada również samoocena osoby kupującej! Z zastrzeżeniem oczywiście, że zakup nastąpił przed (a najlepiej tuż przed) obniżką. Dla mnie to nie tylko dziwne, ale i po prostu komiczne.

Dlaczego miałby wprawiać mnie w zły nastrój fakt, że ktoś zapłacił mniej (lub wcale) za tę samą rzecz co ja? Czy dany przedmiot traci nagle swoje właściwości, które swego czasu zadecydowały o tym, że uznałem go za warty takich pieniędzy, jakie za niego dałem? Czy naprawdę promocja cenowa sprawia, że te godziny frajdy, jakie przeżyłem po zakupie gry przed obniżką, nagle stają się w mej pamięci doświadczeniem traumatycznym?

Nabyłem nowy, wygodny i elegancki sweter. Odpowiednio dobrany rozmiar, więc dobrze leżał i dobrze się nosiło. Przy kolejnej wizycie w sklepie zauważyłem, że model swetra, który wcześniej kupiłem doczekał się znaczącej obniżki ceny. I nagle, jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki - mój egzemplarz ma rozciągnięte rękawy, ogromną dziurę na brzuchu i wielką plamę na plecach! Wszystko przez tą cholerną obniżkę!

Powyższy akapit jest rzecz jasna totalną bzdurą. Jest też jednocześnie próbą zilustrowania rzeczywistości w której zdają się żyć ludzie, którym zakrzywia się czasoprzestrzeń w momencie, gdy inni zdobywają coś mniejszym kosztem niż oni sami. Może więc powinniśmy zlikwidować wszelką pomoc społeczną? Zamknijmy wszystkie jadłodajnie! Nie pozwólmy, by darmozjady zmniejszały wartość odżywczą i walory smakowe naszych obiadów, za które płacimy ciężko zarobionymi pieniędzmi!


PS Zakładając, że mechanizm cenowy działa w obie strony, to czy wprowadzenie opłat za czytanie tego bloga sprawi, że publikowane tu treści staną się automatycznie bardziej wartościowe?
Copyright © 2016 MARTIN ZALEWSKI